Poniższy szkic stanowi przyczynek do prowadzonej w kręgach ATTAC*-Deutschland dyskusji na
temat przewrotów gospodarczych, jakie dokonują się w efekcie postępującej neoliberalnej globalizacji, znalezienia sposobów regulacji tejże, jak również
wypracowania alternatyw i systemów ochronnych dla gospodarek regionalnych.
*
- Association pour une Taxation des Transactions financiéres pour l'Aide aux Citoyens
- Obywatelska Inicjatywa Opodatkowania Obrotu Kapitałowego
Utopia a obłęd, świadomość a sposoby myślenia
ruediger heescher
W listach dyskusyjnych i w lokalnych grupach Attac'u zdają się przybierać dyskusje na temat alternatyw dla neoliberalnej globalizacji i kapitalizmu jako takiego.
Poglądy odbiegają od siebie dalece. Wielu staje w obronie silnego państwa, które potrafiłoby odeprzeć ataki neoliberalnej globalizacji. Tak widzą to przede
wszystkim socjaldemokraci, trockiści i marksiści.
Inni postrzegają państwo narodowe jako instytucję przestarzałą, która winna zostać zniesiona. Taki obraz nakreślany jest w kręgach anarchistycznych oraz przez
pozostałych marksistowskich lewicowców.
Jaka jest różnica między anarchistami a neoliberalnymi kapitalistami?
Istnieje jak się zdaje niebezpieczeństwo, że anarchiści mogliby w
praktyce okazać się zakamuflowanymi kapitalistami. Widać to na przykładzie partii Zielonych, wątpliwości są więc uzasadnione.
Czym jest jednak anarchizm i dlaczego był on już w kontekście marksistowskim pojmowany jako utopia?
W filozofii zachodniej istnieje wiele idei, które stały się eksperymentami historii. Realny socjalizm był ideą, która była wynalazkiem europejskim, i która opierała się
na niemieckim idealizmie oraz na Marksie. Ekonomia polityczna widziana była jako racjonalno-materialistyczna odpowiedź na istniejącą w świecie
niesprawiedliwość.
>>>
|
Dobić końca
jędrzej morawiecki, tekst filip łepkowicz, zdjęcia
- W dwudziestoosobowej klasie mogą być dwie piątki, pięć czwórek, siedem trójek, reszta - jedynki. Ale jeżeli cała dwudziestka dostaje jedynki to coś jest nie
tak. A tak stało się z gorzelnikami, tak jest z rolnikami - mówi Daniela Kijewska. - Tu padli wszyscy. To problem w skali kraju.
Chłopi
Typowa wieś. Najpierw widać starą, ceglaną szkołę, zaraz za nią przycupnął na zakręcie zabytkowy kościółek. Za zakrętem zaczynają się domostwa rolników.
Wśród nich sklep. Naprzeciwko - przystanek pekaesu. Zatrzymajmy się na środku wsi: przed nami majątek. Na majątku - nieczynna gorzelnia. Po lewej droga
wiodąca do oddalonej o kilkanaście kilometrów Oleśnicy. Po prawej: osiedle popegeerowskich bloczków. Tam wieś Stronia się kończy. Dalej nie ma po co jechać.
Bo dalej są tylko pola, kolejne wsie. Tam pracy nie dostaniesz. Ze Stroni jeżdżą za chlebem tylko w lewo, a więc na Oleśnicę. A że w Oleśnicy bezrobocie też
wysokie, wielu mieszkańców Stroni idzie na dworzec. Tam chłopi i chłoporobotnicy wsiadają w poranny pociąg i razem z miastowymi oleśniczanami jadą do
Wrocławia. Niektórzy próbują inaczej: robią zrzutkę na paliwo, bujają się starą nysą, żukiem... Oczywiście, jeżeli mają pieniądze na dojazd. Pozostali
czekają.
W Stroni jest czterdzieści gospodarstw i siedmiu czynnych rolników. Jan Bąk jeszcze ziemię uprawia. Mówi: - Żyjemy na przetrwanie. Wcześniej gorzelnia brała
kartofle, żyto, w zamian dawała wywar po spirytusie, mieliśmy czym spasać krowy. Wszystko jakoś się kręciło. Sześć wiosek miało stały zbyt. Teraz skupu nie ma.
Próbowałem sprzedać we młynie w Kępnie. Przespałem na przyczepie trzy noce. Potem musiałem jeszcze czapkować, dzwonić, pytać: czy są pieniążki, nie ma?
Nie krzyczeć, broń Boże, nikogo nie obrazić, bo przesuną w kolejce. Z ziemniakami poszło łatwiej, ale cóż z tego? Do tej pory nie zapłacili, zaliczyłem już kilka
rozpraw sądowych. Wszystko ciągnie się już trzeci rok, a pieniędzy nie widać. Pytają tylko ciągle: czy powód podtrzymuje, czy coś tam...
>>>
|