zima'05
str. 1



fabuła  strona główna


Historia rękopisu*

j. robert lennon, tekst
zuzanna morawiecka, rysunki


Miejscowy poeta cieszący się w kraju znaczną sławą skompletował nowy zbiór wierszy, którego redakcja i publikacja, z powodu bolesnej i skandalicznej serii problemów osobistych, opóźniły się o kilka lat. Kiedy poprawki zostały wreszcie ukończone, poeta sporządził na maszynie czystopis manuskryptu i zaniósł go do samochodu żeby pojechać do punktu i zrobić kopie.

Po drodze jednak zatrzymano poetę za przejazd na czerwonym świetle, a następnie stwierdzono, że był nietrzeźwy. Zgodnie z obowiązującymi w naszym kraju nieubłaganymi przepisami dotyczącymi prowadzenia po pijanemu odebrano mu samochód i prawo jazdy.

Odzyskawszy trzeźwość poeta zdał sobie sprawę, że rękopis znajduje się nadal w samochodzie i poprosił policję o jego zwrot. Policja jednakże stwierdziła, że zawartość samochodu już do niego nie należy i odmówiła. Odmowa ta poskutkowała przewlekłą batalią prawną, podczas której nasz ukochany poeta zmarł pozostawiając los rękopisu niepewny.

Ale wydawca poety, ożywiony pragnieniem publikacji pośmiertnego tomu, dobił targu z departamentem policji: gdyby ktoś na posterunku przeczytał ukończone wiersze przez telefon, wydawca mógłby dokonać ich transkrypcji i opublikować je w formie książkowej bez zmiany właściciela rękopisu. Poza wszystkim, argumentował wydawca, nawet jeśli rękopis jest prawną własnością miasta, to jego zawartość nie, skoro powstała poza samochodem poety.

Policja wydała zgodę, miała miejsce telefoniczna recytacja, książka ukazała się i spotkała się z wielką aprobatą zapewniając poecie w kanonie literackim miejsce, jakiego nigdy za życia nie osiągnął.

Ostatecznie jednak zwolennicy poety wygrali prawną bitwę przeciwko miastu i oryginalny rękopis został odzyskany. Wszyscy byli zszokowani widząc, że wykazuje tylko nieznaczne podobieństwo do opublikowanej książki.

Było to niedługo przed tym, jak pewien policjant przyznał się, że większość przedyktowanego telefonicznie tekstu rękopisu była improwizacją. Jego jedynym wytłumaczeniem było, że dostrzegł pole do ulepszeń i nie mógł się powstrzymać przed wprowadzeniem tu i ówdzie kilku zmian. Niemal natychmiast policjanta zwolniono, a uznana książka została kompletnie zdyskredytowana. Prawdziwy rękopis został wydany w całości i zebrał chłodne recenzje.

Policjant nie zaprzestał pisania wierszy. Większość przyznaje, że są doskonałe, ale mało kto wyda prace kogoś, kto wsławił się taką nieuczciwością.



ze zbioru "100 Pieces For The Left Hand"



tłumaczenie marysia morawiecka


* Tytuł "Historia rękopisu" nie jest oryginalny i został nadany przez dziennikarzy wędrownych.

ZIMA 2005


fabuła  strona główna

wędrowiec © dziennikarze wędrowni