wiosna'05
str. 1


szkice  strona główna

Prezydent

thomas bernhard


rys. zuzanna morawiecka
  rys. zuzanna morawiecka

   PREZYDENT ma w sobie coś szczególnego, coś co przyciąga uwagę każdego, kto się z nim styka, przy kręglach i piwie, w nocy i podczas codziennej drzemki; ba, nawet podczas posiedzeń parlamentu, któremu przewodzi, odkąd dokonał się wielki zwrot. Przeróżne ruchy rąk wskazują na tę właściwość, której nikt nie potrafi wyjaśnić, ale która jest tak wyraźnie dostrzegalna, że nie może umknąć nawet niewtajemniczonemu.

 Ludzie utrzymują, jakoby wynikała ona z pewnego toku, którego nie da się zatrzymać, ani nawet zatrzymać się nie chce. Przywołują oni w swej pamięci chwile, gdy oglądali zjawiska, z których owa szczególność mogła wziąć swój początek. Oczywiście wszyscy wiedzą o co chodzi. Z obawy, że mogliby zostać pociągnięci do odpowiedzialności, nie rozmawiają o tym publicznie, ani debatują. Ależ, świadomie zacierają nawet każdy ślad. Znajduje się to nie tylko w kącikach oczu prezydenta. Jest obecne we wszystkich innych miejscach jego tłustej, niespokojnej postury. A nawet w jego snach. Wytwarza to w tych wszystkich, którzy to rozpoznają, pewne napięcie, które z czasem przenosi tę osobliwość także na nich. W końcu zostają przez nią opętani. Nie jest ona niczym innym niż brutalnością.


z tomiku "Ereignisse"
z niemieckiego: dziennikarze wędrowni (kumaszyński)



strona główna

© dziennikarze wędrowni